Mokotowscy policjanci zatrzymali dziewięciu podejrzanych w sprawie oszustwa na 68-letnim schorowanym człowieku. Ośmiu mężczyzn i jedna kobieta doprowadzili do tego, że nie do końca świadomy mężczyzna, podpisał akt notarialny w zamian za gotówkę, której nigdy nie otrzymał.
Dzielnicowy otrzymał informację, że mogło dojść do zaginięcia 68-letniego mieszkańca ulicy Niegocińskiej. Miał on wyjść z mieszkania w towarzystwie mężczyzny o imieniu Marek i nie wrócić.
Kryminalni dowiedzieli się, że dwa dni przed uzyskaniem informacji przez dzielnicowego, zaginiony mężczyzna złożył w urzędzie wniosek o wymeldowanie go z zamieszkania. Został on zapamiętany przez urzędniczkę jako osoba niepełnosprawna, na wózku inwalidzkim. Ponadto przebywał w towarzystwie mężczyzny. Jak się później okazało – głównego podejrzanego, którym był 36-letni Jerzy D.
Właściciel mieszkania na Mokotowie złożył również wniosek o wydanie aktualnego dowodu osobistego. Był mu potrzebny, ponieważ bez niego nie zostałby przyjęty do Ośrodka Pomocy Społecznej.
Jerzy D. wiedział, że 68-latek, z którym jeździł po urzędach, jest poszukiwany i może zostać uznany za zaginionego. Przyjechał więc do komendy policji przy ul. Malczewskiego, żeby uspokoić funkcjonariuszy.
Policjanci w obecności psychologa porozmawiali z pokrzywdzonym, który z racji choroby i wieku mylił fakty i nie do końca był świadomy tego, co się wokół niego dzieje. Już w początkowych ustaleń wynikało, że Jerzy D. prawdopodobnie celowo wynajął mieszkanie nad pokrzywdzonym. Wówczas sąsiadem opiekowała się siostra. Gdy kobieta zmarła, 36-latek nagle zaczął wykazywać pozorną troskę o sąsiada. Robił zakupy, kupował piwo i towarzyszył mu w różnych sytuacjach, zdobywając jego zaufanie.
W międzyczasie Jerzy D. poznał Damiana A. mieszkającego również po sąsiedzku, którego postanowił wtajemniczyć w swój plan. 28-latek był mu potrzebny do oszustwa, ponieważ to on zakładał konta bankowe właścicielowi 44-metrowego mieszkania i miał do nich dostęp. Ten do tej pory i tak korzystał z dochodów sąsiada. Brał na niego chwilówki bez jego wiedzy i zadłużał konto osobiste.
Planujący całe przedsięwzięcie Jerzy D. potrzebował jeszcze kogoś, kto niby będzie chciał kupić 2-pokojowy lokal sąsiada. Dlatego skontaktował się z 35-letnim Markiem R., którego znał z przeszłości. Marek miał znaleźć chętnych na zakup mieszkania i dawał wytyczne, jak należy przygotować lokal do sprzedaży oraz jakie formalności należy wykonać, żeby wszystko poszło sprawnie.
Chętną na zakup okazała się 32-letnia Agnieszka B. Mieli jej przy tym pomagać 26-letni brat Maciej i 31-letni kuzyn Daniel. Na prośbę Marka R. panią Agnieszkę przekonał do udziału w przestępstwie 48-letni Tomasz W. oraz jego kolega 40-letni Marcel G. Kobieta miała wpłacić 50.000 zł zaliczki, a resztę przelać na konto 68-latka, ale dostęp do konta miał współpracujący z Jerzym D,. Damian A.. Według planu sprzedający nigdy nie zobaczyłby tych pieniędzy.
W połowie grudnia ubiegłego roku Jerzy D. zawiózł staruszka do notariusza w Ostrowi Mazowieckiej. Tam został podpisany notarialny akt sprzedaży. Według dokumentacji sprzedający miał dostać 50 tys. zł zaliczki, co potwierdził przed notariuszem. Jednak jak ustalili kryminalni, pieniędzy tych nie dostał do ręki. Podzielili się nimi oszuści. Wiadomo, że Jerzy D. otrzymał z tego 10.000 zł. Właścicielem mieszkania stała się Agnieszka B.
Łącznie w trakcie dochodzenia do zatrzymano 9 osób. Dwie osoby zostały przesłuchane w charakterze świadków dla siedmiu pozostałych prokurator postawił zarzuty wspólnego udziału w oszustwie.
Po zakończonym dochodzeniu sprawę rozpatrzy sąd, który może skazać wszystkich podejrzanych na kary do 8 lat pozbawienia wolności.